Dokumentacja kolekcji

O wartości każdej kolekcji decyduje jej dobra dokumentacja. Kolekcja kaktusów nie jest tu wyjątkiem.

Kwiatek w doniczce, ładny kwiatek, o którym nic nie wiadomo poza tym, że jest ładnym kwiatkiem, może jedynie cieszyć. Zbiór ładnych kwiatków będzie tylko zbiorem bez kolekcjonerskiej wartości. Dla kolekcjonera ładny kwiatek bez etykiety jest skażony podstawowym brakiem. Nie wiadomo co to jest.

Gdy zbiera się znaczki - można stosunkowo łatwo, po katalogach, dojść do tego z jakiej serii, z którego roku jest to znaczek. Mnogość gatunków kaktusów, form stanowiskowych i odmian wyprowadzonych w kolekcjach czyni trafne oznaczanie bezimiennych egzemplarzy bardzo trudnym a zwykle niemożliwym. Złożoność określania gatunku potęguje trudność dostępu do literatury, a w niej zawiłość ujęć taksonomicznych, mnożenie ponad miarę taksonów przez amatorów w tej dziedzinie, czasem niefrasobliwych, czasem po prostu megalomanów lub grafomanów.

Dokumentacja kolekcji to nie tylko etykietki w doniczkach, choć i one są jej bardzo ważnym elementem.

Jaki to gatunek

Jaki gatunek wypisać na etykiecie. Sprawa nie jest oczywista biorąc pod uwagę, że ten sam gatunek może mieć wiele nazw - synonimów. W różnym czasie, przez różnych autorów był inaczej nazywany. Na przykład Solisia pectinata i Mammillaria solisioides odnosi się do tego samego gatunku. W wypadku synonimów sytuacja jest prosta - jakiejkolwiek z nazw użyjemy będzie jednoznacznie wiadomo o co chodzi.

Trudniejsza sytuacja jest, gdy różni autorzy mają różne koncepcje gatunku. Niektóre gatunki charakteryzują się dużą zmiennością, zwłaszcza, gdy rosną na rozległym obszarze, to poszczególne, oddalone populacje mogą się nieco różnić. Jedni autorzy, ze skłonnością od syntezy będą bagatelizować różnice i traktować je jako przynależne do tego samego gatunku. Inni autorzy tzw. splitterzy, będą skłonni dzielić włos na czworo, potrafią wydzielić wiele drobnych gatunków lub odmian. Jeśli nazwę nadaną przez splittera zastąpimy na etykiecie nazwą synonimizowaną przez badacza "syntetycznego" to być może zatrzemy istotną informację o przynależności roślin do jakiejś populacji w obrębie tego gatunku w szerokim ujęciu.

Z tego względu dobrą praktyką jest pozostawianie na etykiecie nazwy pod jaką nabyło się daną roślinę lub nasiona. W razie wprowadzania korekt, zmian w nazwach na etykietach na takie które wydają się nam słuszniejsze, należy bezwzględnie w katalogu kolekcji (o czym dalej) pozostawić zapis o pierwotnej nazwie i źródle pochodzenia rośliny.

Wartą pochwały modą ostatnich lat jest kolekcjonowanie roślin z numerami polowymi lub z informacją geograficzną o tym z jakiej populacji pochodzą. Czasami zdarza się dla świeżych znalezisk, że roślina jest oznaczona jedynie co do rodzaju a właściwy epitet gatunkowy nie został jeszcze przyporządkowany. Dzięki numeru polowemu można jednak oczekiwać w przyszłości uzupełnienia tego braku.

Etykiety przy roślinach

Etykiety powinny być wykonane z trwałego materiału. Musi być on w szczególności odporny na działanie słońca. To samo tyczy się napisu na etykiecie.

Materiał na etykiety

Etykiety kupuję w środowisku kolekcjonerów kaktusów. Produkuje ja chałupniczą metodą kilka osób, głównie Czechów. Niemal wyłącznie spotykanym materiałem na etykiety jest plastik. Oczywiście plastik, to pojęcie ogólne i przy różnych zakupach kupuje się etykiety wykonane z różnego rodzaju plastiku. Raz są cieńsze, raz grubsze. Raz bardziej szorstkie, innym razem o śliskiej powierzchni. Z pewnością różnią się też trwałością. Tej niestety, nie sposób z góry przewidzieć.

Z upływem lat plastik zmienia swoją strukturę, depolimeryzuje, staje się bardziej kruchy, czasem zmienia barwę, żółknie lub brązowieje. Jest olbrzymia różnica pomiędzy tempem starzenia się etykiet wystawionych na bezpośrednie działanie słońca - u roślin trzymanych w sezonie bez osłon, na dworze a roślin trzymanych za szybami. Proszę zauważyć, że szkło praktycznie nie przepuszcza promieniowania ultrafioletowego, które są głównym sprawcą starzenia się materiału etykiety. Stąd też po latach, część etykiety ukryte przed działaniem ultrafioletu, np. zagłębione w podłożu będzie w lepszym stanie niż część wystająca - ma to praktyczne znaczenie dla robienia napisów o czym w następnym punkcie. Najstarsze etykiety jakie posiadam w swoich zbiorach mają około 20 lat (wcześniej miałem stosunkowo niewielki zbiór i identyfikowałem rośliny przez numer wymalowany lub wypalony na doniczce). Tak stare etykiety nadal są dobrze czytelne ale zwykle są bardzo kruche i łatwo ulegają złamaniu podczas poruszania. Więc czasem trzeba je wymieniać na nowe.

Idealna etykieta powinna być praktycznie wieczna, czyli powinna wytrzymać zwyczajowe 99 lat :). Mam w kolekcji kilka etykiet, przy kupowanych w Czechach roślinach, które najpewniej spełnią taki warunek. Są one wykonane z cienkiej blachy, chyba aluminiowej, o szorstkiej powierzchni, na której świetnie się pisze ołówkiem. Ich wadą jest chyba tylko to, że można się o nie skaleczyć. Dla ich wykonania potrzebny jest materiał i przyrząd, który by ciął bez zaginania brzegów paski szerokości ok. 10 mm. Nie mam ani jednego, ani drugiego, ale chętnie kupił bym trochę etykiet tego typu, gdyby była taka możliwość.

Trwałość napisu

etykiety
napis wykonany ołówkiem — awers
etykiety
odwrotna strona etykiety — rewers

Najtrwalsze napisy wykonuje się ołówkiem. Napis wykonany grafitem jest całkowicie odporny na działanie słońca i wody. Jedyne co mu grozi to starcie. Na szczęście napisy wykonane zwykłym ołówkiem o twardości HB na niezbyt śliskiej powierzchni plastiku nie dają się łatwo ścierać palcem, trzeba do tego użyć gumki. Ponieważ etykieta po włożeniu do doniczki praktycznie nie jest już ocierana, to można przyjąć, że grafitowy napis jest wieczny (materiał etykiety nie). Dla bezpieczeństwa danych należy powtórzyć kluczowe informacją (w powyższym przykładzie nr w kolekcji i nr partii nasion) na drugiej stronie etykiety - najlepiej w jej dolnej, zagłębionej w podłożu części. Po latach, gdy niebacznie złamie się skruszała etykieta, będzie można odczytać identyfikator rośliny z tego co zostanie w doniczce.
Uwaga na wodoodporne pisaki
Napisy wykonane wodoodpornymi pisaki są ryzykowną sprawą. Wygodnie się nimi pisze na plastiku, a napis jest czytelny, o wspaniałej głębokiej czerni. Praktyka pokazuje, że napisy takie nie są odporne na działanie bezpośredniego światła słonecznego. Nie sposób przewidzieć jak sprawdzi się konkretny marker - co producent to inna trwałość napisu. U roślin trzymanych za szkłem wytrzymają wiele lat, nie sprawiając kłopotu. Jeśli etykieta jest u rośliny wystawionej na dwór lub pod folią, gdzie jest narażona na silniejsze promieniowanie ultrafioletowe, to napis potrafi zbladnąć po kilku letnich miesiącach, a w najlepszym razie po kilku sezonach.

Jeśli wykonujesz napisy pisakiem, bo tak jest bardziej estetycznie, to na wszelki wypadek, koniecznie wykonaj ratunkowy napis ołówkiem. Można podać sam unikalny identyfikator rośliny (z prowadzonego dla kolekcji katalogu), napisany np. na odwrotnej stronie etykiety, w jej dolnej części ukrytej w glebie. Jeśli napis markerowy wypali słońce, albo skruszała etykieta złamie się, to będzie można ją odtworzyć na podstawie zachowanego identyfikatora i osobno prowadzonego katalogu roślin.

Etykiety drukowane
etykiety
etykieta temotransferowa 9mm, drukowana i nalepiona — awers
etykiety
rewers drukowanej etykiety — identyfikator powtórzony ołówkiem

Od pewnego czasu specjalne drukarki etykiet są w cenowym przedziale w zasięgu możliwości co bardziej zdesperowanych amatorów. Drukowanie etykiet pozwala na stworzenie estetycznych oznaczeń. Można zmieścić więcej napisów i przy tym zachować czytelność etykiety.

Stosowane są przeróżne techniki druku. Biorąc pod uwagę trwałość etykiety i cenę drukarki oraz cenę jednostkową etykiety zdecydowałem się na druk termotransferowy (termosublimacyjny) i drukarkę Brother P-Touch 2420 PC. Dedykowane do niej laminowane taśmy TZ są dostępne w różnych szerokościach (6, 9, 12, 18, 24 mm) i układach kolorystycznych tła (tło może być także przeźroczyste) oraz znaków. Zdecydowałem się na dwa warianty taśm szerokości 12 mm: czarne litery/białe tło (TZ-131) i czarne litery/żółte tło (TZ-631). Taśmy te ponadto występują w nieco droższej wersji o mocniejszym kleju. Wydrukowana etykieta jest rodzajem nalepki, zbyt wiotkiej aby mogła samodzielnie być użytą. Stąd po wydrukowaniu napisów odkleja się ją od papierowego podkładu i nakleja się na zwyczajnie stosowane etykiety plastikowe (lub na doniczkę). Na odwrotnej stronie etykiety plastikowej wypisuję jeszcze raz ręcznie ołówkiem, na wszelki wypadek, unikalny identyfikator egzemplarza z etykiety. Gdyby drukowana etykieta uległa zniszczeniu pozwoli on dojść w katalogu do informacji o roślinie. Druk termotransferowy jest chyba najbardziej odporny na działanie ultrafioletu (przynajmniej czarny barwnik), jest przy tym nieścieralny. Słabym ogniwem może być klej którym drukowana etykieta jest przyklejona do plastikowej etykietki. Po jednym sezonie wystawienia na bezpośrednie słońce trzyma dobrze - nie wykazuje oznak starzenia. Tak, że można żywić w tej mierze optymizm.

Koszt drukarki Brother P-Touch 2420PC, to ok. 250 zł, cena jednej taśmy o szerokości 12 mm to ok. 60zł (ceny roku 2008). Jedna taśma ma 8 m długości i wystarcza do wydrukowania w serii ok. 160 etykiet długości 45 mm - koszt taśmy w przeliczeniu na jedną etykietę to ok. 40 groszy, a więc nie jest to tanie - bo tysiąc etykiet będzie kosztowało 400zł. Przy druku pojedynczych etykiet ilość drukowanych z jednej taśmy etykiet jest wyraźnie mniejsza, a to z uwagi na znaczną długość odcinka "rozbiegowego". Do drukarki jest dołączony program umożliwiający drukowanie złożonych graficznie etykiet. Pozwala też na drukowanie serii etykiet na podstawie danych zapisanych w bazie danych (np. w arkuszu kalkulacyjnym Excell).

Oczywiście producent zapewnia, że napisy są odporne na ścieranie, rozpuszczalniki organiczne, wodę, itd. Nie ma jednak pewności jaka będzie rzeczywista trwałość tych etykiet, włożonych do doniczek trzymanych na dworze, wystawionych na bezpośrednie słońce. Czy wytrzymają kilkanaście - kilkadziesiąt lat. Na pewno plastik etykiety będzie się starzał. Ciekawe jak zachowa się nalepiana taśma z napisem. W grę wchodzi zanik właściwości przyczepnych kleju (co jest prawdopodobne) i odpadnięcie folii z napisem; inne ryzyko to starzenie i kruszenie się samej folii z napisem; ostatnie ryzyko to blednięcie samego czarnego napisu (raczej mało prawdopodobne). Zaobserwowałem, że żółte tło u etykiet wystawionych na bezpośrednie działanie słońca nieco wypłowiało. Ponieważ używam tych etykiet dopiero od 2008 roku, nie mogę na razie nic powiedzieć o ich rzeczywistej trwałości w skali dziesięcioleci.

Eleganckie, przeźroczyste, tanie etykiety plastikowe
Na kwietniowym spotkani KMK Wrocław, kolega podzielił się ciekawym i tanim patentem na drukowane eleganckie plastikowe etykiety. Druk wykonuje się drukarką laserową na przeźroczystej folii do prezentacji. Jednorazowo trzeba przygotować wydruk kilkudziesięciu etykiet - tylu aby zapełnić powierzchnię arkusza A4. Po druku, folię starannie i mocno laminuje się z każdej strony jedną lub dwoma warstwami przeźroczystego laminatu, tak aby z jednej strony zabezpieczyć druk przed wpływem wody, z drugiej uzyskać pożądaną sztywność etykiety. Następnie arkusz rozcina się nożyczkami na pojedyncze etykiety. Takie etykiety są wyjątkowo eleganckie. Dzięki przeźroczystości nie dominują nad doniczkami, są czytelne a jednocześnie czytelne.

Unikalny identyfikator

W idealnym układzie każdy egzemplarz w kolekcji powinien być w unikalny sposób identyfikowany. Uzyskujemy to przez związanie go z etykietą. związanie polega zwykle na wetknięciu do doniczki odpowiadającej mu etykiety. Etykieta powinna zawierać unikalny identyfikator egzemplarza w naszej kolekcji. Oprócz tego oczywiście nazwę gatunkową i dodatkowe informacje jak nr. polowy, stanowisko, jeśli takie dodatkowe informacje przynależą danej roślinie.

Ze względów praktycznych zwykle dopuszczam w swojej kolekcji aby grupa egzemplarzy będących klonem (np. mnożonych z odnóżek) dziedziczyła ten sam unikalny identyfikator. Także w przypadku wysiewu wszystkim siewką przyporządkowuje ten sam identyfikator.
Jeśli pojawi się potrzeba indywidualizacji któregoś egzemplarza w ramach klonu lub wysiewu (np. po zaszczepieniu jednej z siewek) to dla takiego egzemplarza rozszerzam identyfikator o kolejne litery alfabetu lub dodaję liczbę.

Przykład napisu na etykiecie:
02231 Solisia pectinata
Unikalny identyfikator w tym przypadku to 02231. Zwykle tworzę identyfikator w ten sposób, że dwie pierwsze cyfry oznaczają rok zakupu lub wysiewu (w tym wypadku wysiew w 2002 roku) lub pochodzą od rośliny matecznej; kolejne cyfry to numer kolejny w roku. Użyta została nazwa gatunkowa Solisia pectinata - taka była w katalogu nasion z którego robiłem zakupy. Jest to synonim Mammillaria pectinifera i raczej taka nazwa jest obecnie bardziej odpowiednia z naukowego punktu widzenia.

Katalog

Etykiety mogą zgubić się, ulec zniszczeniu, napisy na nich mogą zrobić się nieczytelne. Poza tym ilość informacji na etykiecie jest zwykle ograniczona do nazwy taksonu i unikalnego identyfikatora rośliny.

Dla właściwej i pewnej dokumentacji konieczne jest prowadzenie katalogu roślin. Ważne, aby obok postaci elektronicznej (wygoda) był prowadzony w formie papierowego rejestru, gdzie zapisujemy kolejne zakupy lub rozmnożenia z podaniem następujących informacji.
* unikalny identyfikator
* gatunek
* numer polowy, lokalizacja, o ile tyczą się danego okazu
* źródło pochodzenia (od kogo)
* data zakupu lub wysiewu
* uwagi; np. ile nasion wysiane, ile egzemplarzy jeśli to grupa roślin z wysiewu lub z sadzonek
* miejsce trzymania - np. u mnie w jakiej kuwecie ustawiona jest doniczka z tą rośliną.

Jeśli prowadzimy rejestr w komputerze, niezależnie od tego jak często wykonujemy kopie zapasowe (backup), koniecznie dbajmy o to, aby z każdego zapisu pozostawał także ślad na papierze. Zapisy papierowe nie "wyparowują" tak jak czasem czynią to zapisy w komputerze - w razie awarii dysku. Nie można też ich skasować jednym naciśnięciem klawisza. Są po prostu trwałe. Minimum to wykonywanie wydruków dla nowych zapisów i trzymanie ich w jakimś skoroszycie.

Swój rejestr prowadzę w komputerze, w pliku tekstowym. Zapisy są w dość dziwny sposób kodowane - są one przetwarzane przez specjalny programik (napisany przeze mnie) który tworzy mi potrzebne rzeczy - w rodzaju listy do wydruku, informacji na stronach atlasu, arkusza do druku etykiet. Większość pewnie będzie prowadziła rejestr w arkuszu kalkulacyjnym i jest to jak najbardziej w porządku. Przykład zapisu w moim rejestrze:

n Mediolobivia brunneoradicata FR 1109 LLL San Antonio, Mendez, Tarija, Bol.
01315 s KKDv.Kr. (43.10: Mdl.) ds 0104 t 3/a.4
08A86 s Dohnalik, Brno 2007/8 s2 dh450.165

Czyta się to tak. Mam w kolekcji dwie pozycje taksonu Mediolobivia brunneoradicata o numerze FR 1109 co odpowiada stanowisku w San Antonio, Mendez, Tarija, w Boliwii.
Pierwsza pozycja w kolekcji to wysiew z 2001 roku, o identyfikatorze 01315, nasiona pochodziły z katalogu klubu kaktusiarzy w Dvur Kralove w Czechach pozycja 43.10 w ich katalogu. Wysiew robiłem w kwietniu 2001 roku. Mam z tego do dzisiaj 3 egzemplarze w kuwecie a.4.
Druga pozycja w kolekcji jest oznaczona identyfikatorem 08A86. To wysiew nasion z katalogu nasion 2007/8 inżyniera Dohnalika z Brna. Pozycja w jego katalogu 450.165. To w którym pojemniku jest ten wysiew to jest na razie zapisane jedynie w wersji papierowej rejestru, do elektronicznego zostanie przeniesione o ile wysiew będzie udany i siewki zostaną przepikowane do doniczki. Możesz zobaczyć jak robię wysiewy kaktusów.

Zapisy są na pierwszy rzut oka dość enigmatyczne. Jednak w nagłówku rejestru znajduje się informacja jak go czytać i objaśnienie skrótów. To wiąże się z kolejnym punktem.

Dziedzictwo

Dobrze udokumentowana kolekcja stanowi wartość niezależną od osoby kolekcjonera. Jeśli dokumentacja zbioru znajduje się tylko w jego głowie, to skleroza, pęknięta żyłka w mózgu lub śmierć właściciela, zredukuje jej wartość do poziomu nieokreślonego zbioru ładnych roślinek.

Często się zdarza, że po odejściu właściciela kolekcji jest ona dzielona i sprzedawana przez rodzinę nie zorientowaną w temacie. Widziałem już kilka przypadków wyprzedawanych zbiorów. Kilkudziesięcioletnie kaktusy potrafią być naprawę wspaniałymi egzemplarzami. I serce bolało bo rośliny nie były opisane i z kolekcjonerskiego punktu widzenia były w zasadzie bezwartościowe.

Aby zostawić po sobie wartościowe dziedzictwo dokumentuj swój zbiór. Nie chodzi tu tylko o wartość materialną ale i poznawczą, kulturową jaką stanowi kolekcja.


Kolejny artykuł doradza gdzie trzymać kolekcję kaktusów.
Copyright © 2008-2011 by Marek Snowarski – formularz kontaktowy/contact form · zobacz też Atlas roślin Polski
wersja publikacji 15.12.2011.dvdi · ostatnio zmieniana/last modified 17.05.2010 · została utworzona/was created 05.07.2008
Zalinkuj tę stronę kodem (przykładowy tekst linku dostosuj do swoich potrzeb):
kod html: <a href="http://kaktusy.atlas-roslin.pl/dokumentacja-kolekcji-kaktusow.htm">Dokumentacja kolekcji - kaktusy.atlas-roslin.pl</a>
BBCode na wielu forach: [url=http://kaktusy.atlas-roslin.pl/dokumentacja-kolekcji-kaktusow.htm]Dokumentacja kolekcji - kaktusy.atlas-roslin.pl[/url]